Dyrektor skontroluje postawy moralne nauczyciela
10 października 2017
09.10.17
Nowe przepisy dotyczące oceny nauczyciela obejmą również sprawdzanie postaw moralnych i etycznych pedagogów. Według ZNP to furtka do eliminowania niewygodnych pedagogów – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
– Nauczyciele są zaskoczeni, że rząd chce ich oceniać nie z jakości swojej pracy, ale z tego, czy moralnie się prowadzą i etycznie postępują. Pedagog, który żyje w konkubinacie, już powinien zacząć się bać. Jeśli za szefa będzie miał konserwatywnego dyrektora, może otrzymać negatywną ocenę – mówi Krzysztof Baszczyński, zastępca prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jedna negatywna opinia pozbawi prawa do dodatku>>
– Nie widzę tu żadnych działań ideologicznych ze strony MEN. Postawy moralne i etyczne nauczycieli są bardzo ważne dla rodziców, którzy w skargach często na to wskazują. Dla nich jest istotne, aby nauczyciel był dla dzieci również wychowawcą i wzorem – mówi Aurelia Michałowska, mazowiecki kurator oświaty. – Kuratorium z pewnością będzie pilnowało, aby dyrektorzy nie stosowali przy ocenianiu własnych kryteriów, które byłyby krzywdzące dla pedagogów – dodaje.
Ateista nie poprowadzi lekcji WDŻ?
06.07.17
W uzasadnieniu podstawy programowej wychowania do życia w rodzinie MEN nie kryje, jak ważne w nauczaniu tego przedmiotu będą wartości religijne. Dodaje nawet, że przedmiotu nie powinien uczyć nauczyciel, który ich nie wyznaje.
Rozwiane nadzieje Sama konstrukcja podstawy programowej wychowania do życia w rodzinie, której projekt przygotował resort edukacji, daje pewne nadzieje, że przy odpowiednim potraktowaniu nie będzie powtórzeniem kościelnych nauk przedmałżeńskich. Wytyczne są na tyle ogólne, że dobry i obiektywny nauczyciel mógłby prawdopodobnie przekazać uczniom wiedzę, która ułatwiłaby im dokonywanie świadomych wyborów dotyczących ich życia seksualnego. W ten sposób bronić można nawet bardzo krytykowanych punktów podstawy, takich jak: nauka o naturalnych metodach antykoncepcji czy też naprotechnologii, która wywołuje burzliwe dyskusje w środowisku lekarskim,. Obiektywnie patrząc, nie wydaje się, by wiedza na ten temat komukolwiek zaszkodziła, bądź co bądź wśród uczniów są też osoby głęboko wierzące, które być może z owych metod będą chciały skorzystać – powinny wiedzieć zatem na co dokładnie się decydują. Pytanie, czy odpowiedzi na nurtujące ich pytania otrzymają także inni, którzy takich poglądów nie podzielają. Patrząc na samą podstawę przy odpowiedniej dozie optymizmu i wiary w nauczycieli, można – nomen omen – wierzyć, że istnieje taka szansa.
Nowa podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie z kontrowersyjnymi zapisami>>
Religia bis Nawet najgrubsze różowe okulary pękają jednak, gdy dojdzie się do komentarza do podstawy programowej. Autorzy podstawy programowej wielokrotnie podkreślają, że przedmiotu nie można prowadzić w oderwaniu od przekonań religijnych. „Program zajęć powinien obejmować wiedzę dotyczącą biologii, psychiki, zachowań społecznych i religii, jako czterech rzeczywistości tworzących byt człowieka. Ich wzajemna integracja zapewnia harmonijną ludzką egzystencję i pozwala na unikniecie wielu zachowań świadczących o nieprzystosowaniu społecznym i psychicznym” – podkreśla profesor Krystyna Ostrowska, którą twórcy wskazują jako osobę kluczową przy tworzeniu koncepcji samego przedmiotu. Dodatkowo, jakby ww. fragment nie wystarczył MEN – reprezentant bezstronnej w sprawach światopoglądowych i religijnych władzy – od razu powołuje się na papieża Jana Pawła II. Fakt, że chodzi o odwołanie do wartości, które papież uważał za najważniejsze, więc o wartości uniwersalne i chronione w demokratycznym państwie prawa. Religia pojawia się również kilkukrotnie wśród „zasad, których stosowanie może i powinno wspierać wysiłek edukacyjny”. „Rodzina wprowadza dzieci w rzeczywistość duchową, religijną, moralną, a zatem Wychowanie do życia w rodzinie nie może abstrahować od tożsamości religijnej uczniów, od ich rozwoju religijnego” – głosi zasada czwarta. Nasuwa to pytanie, czy punkt ten dotyczy także osób, które nie wyznają żadnej religii albo wyznają religię inną niż katolicka. Nie można bowiem zapominać, jak różne poglądy na rodzinę reprezentują przedstawiciele poszczególnych wyznań – część dopuszcza np. wielożeństwo, inne związki wyznaniowe nie mają natomiast problemu z akceptacją małżeństw osób tej samej płci. Jest to oczywiście zapewne pytanie retoryczne i przypisywanie MEN zbyt dużego poziomu refleksji, bowiem – mimo że wśród wartości, które wymieniał przywoływany w podstawie papież, jest swoboda wyznawania religii, to trudno uwierzyć, że chodzi religię inną niż ta „mainstreamowa”.
Nauczyciel też wierzący Precyzyjna interprecja ww. zasady jest bardzo istotna w kontekście roli nauczyciela WDŻ. W uzasadnieniu znalazł się bowiem zapis: „Nauczyciel prowadzący wychowanie do życia w rodzinie powinien być autentyczny, to znaczy pozostawać w zgodzie z samym sobą. Nie może uczyć i przekazywać wiedzy o wartościach oraz normach, których sam nie podziela i nie urzeczywistnia. Na ten postulat zwraca się obecnie coraz większą uwagę, argumentując, że nie można wychować człowieka wolnego, odpowiedzialnego, empatycznego, solidarnego z innymi, sprawiedliwego bez osobistego prezentowania takich postaw i zachowań przez nauczycieli oraz wychowawców” – piszą twórcy programu w ww. zasadach. I oczywiście znowu – można zastosować interpretację łagodną i bronić programu, podkreślając, że większość wartości, o których wspomina podstawa ma charakter uniwersalny. Ale z drugiej strony, podkreśla on wyraźnie, że nie można nauczać objętej nim materii w oderwaniu od religii, a to znacznie ogranicza możliwość obiektywnego podejścia do sprawy. Co więcej autorzy podstawy podkreślają, że chcą, by szkoła dążyła ku funkcji wychowawczej, niż ku przekazywaniu suchej wiedzy. Reasumując te rozważania, wydaje się, że WDŻ będzie wspaniałą szansą na uzupełnienie godzin – dla każdego katechety.
Poglądy nauczycieli pod lupą dyrekcji: Co 3 lata ocena postaw moralnych i etycznych
Pedagodzy będą co trzy lata oceniani z postaw etycznych i moralnych. ZNP uważa, że przepis posłuży eliminowaniu tych z odmiennymi przekonaniami. W tym tygodniu Sejm przyjmie rządowy projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Wyznaczona do tego specjalna sejmowa podkomisja zakończyła już nad nim pracę.
W projekcie pojawiły się także kwestie związane z ocenianiem nauczycieli. Wśród kryteriów są takie, które budzą w środowisku niepokój. W projekcie rozporządzenia do tej ustawy znalazł się bowiem przepis mówiący o tym, że dyrektor placówki będzie oceniał „prezentowane przez nauczyciela postawy moralne i etyczne”. Projekt ma trafić do konsultacji niezwłocznie po uchwaleniu ustawy.
Nauczyciele są zaskoczeni, że rząd chce ich oceniać nie z jakości swojej pracy, ale z tego, czy moralnie się prowadzą i etycznie postępują. Pedagog, który żyje w konkubinacie, już powinien zacząć się bać. Jeśli za szefa będzie miał konserwatywnego dyrektora, może otrzymać negatywną ocenę – mówi Krzysztof Baszczyński, zastępca prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Nie wspomnę już o sprawach światopoglądowych, jak pochodzenie człowieka czy też pogląd na to, czy ludzki zarodek to już dziecko – dodaje.
Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada, że będzie apelował do resortu edukacji narodowej, aby wykreślił przepis z rozporządzenia.
Niewłaściwe postawy
Dziś, zgodnie z Kartą nauczyciela, pedagodzy podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za uchybienia godności zawodu lub obowiązkom. Postępowanie wyjaśniające prowadzi rzecznik dyscyplinarny nauczycieli przy wojewodzie.
Najgłośniejsze przypadki wszczynania takich postępowań w ostatnich latach to sprawy:
- nauczycielki z Gdańska, która blokowała marsz równości (zgłoszenie dyrektora placówki, który uznał, że takie zachowanie uchybia godności nauczyciela; kobieta nie została ukarana),
- pedagoga, który umieścił na portalu społecznościowym link do „Ucha prezesa” (ostatecznie rzecznik dyscyplinarny uznał, że nie uchybia to godności zawodowej nauczyciela),
- 10 nauczycielek z Zabrza, które stanęły przed komisją dyscyplinarną, za udział w czarnym marszu (ostatecznie nie zostały ukarane).
Po zmianach to dyrektor będzie przy ocenie decydował, czy nauczyciel zachowuje się etycznie i moralnie. Od jego decyzji nauczycielowi będzie przysługiwało odwołanie do kuratora.
Ci nie dostrzegają nic kontrowersyjnego w nowych rozwiązaniach. – Nie widzę tu żadnych działań ideologicznych ze strony MEN. Postawy moralne i etyczne nauczycieli są bardzo ważne dla rodziców, którzy w skargach często na to wskazują. Dla nich jest istotne, aby nauczyciel był dla dzieci również wychowawcą i wzorem – mówi Aurelia Michałowska, mazowiecki kurator oświaty. – Kuratorium z pewnością będzie pilnowało, aby dyrektorzy nie stosowali przy ocenianiu własnych kryteriów, które byłyby krzywdzące dla pedagogów – dodaje.
Upolitycznienie szkół
Zarówno związkowcy, jak i samorządowcy mają jednak wątpliwości co do słuszności oceniania postaw etycznych i moralnych nauczycieli.
– Przepis o postawie moralnej i etycznej ma być straszakiem na nauczycieli, którzy chcieliby manifestować, nawet po pracy, swoje poglądy. PiS w ten sposób funduje nam faszyzm – grzmi Ryszard Stefaniak, wiceprezydent Częstochowy.
– Takie działania prowadzą do upolitycznienia szkół i wprowadzenia ideologii rządzących. Nauczyciele powinni być rozliczani z jakości kształcenia, a nie tego, jakie mają poglądy – dodaje.
Nasi rozmówcy wskazują, że np. małopolska kurator oświaty domagała się już od dyrektorów placówek oświatowych deklaracji, w jakich świętach patriotycznych będą brać udział.
Dyrektorzy będą więc musieli wysyłać nauczycieli na różne marsze, aby nie kopać się z koniem. Obecna sytuacja przypomina mi trochę lata 50. ubiegłego wieku, gdzie np. chodzenie przez nauczycieli do kościoła było w bardzo złym tonie. Obecnie zmiany idą w przeciwnym kierunku – mówi Jacek Rudnik, zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
– Z pewnością dyrektorzy szkół związani z dobrą zmianą chętnie będą sięgać po przepis mówiący o zachowaniu przez nauczycieli postaw moralnych i etycznych. Obawiam się tylko, że go wypaczą – dodaje.
Sąd ich wybroni
Nauczyciele, którzy poczują się pokrzywdzeni decyzją dyrektora i nie znajdą zrozumienia u kuratora, będą mogli jeszcze szukać ratunku w sądzie pracy.
– Przypuszczam, że sądy będą musiały rozstrzygać, czy można przyznać nauczycielowi niską ocenę za postawę moralną tylko z tego powodu, że ma on nieślubne dziecko lub żyje w konkubinacie – uważa prof. Walerian Sanetra, były prezes Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. – Lepiej byłoby, aby resort wycofał się z tych zapisów, bo są one bardzo płynne. Nauczycielom bardziej potrzebny jest kodeks etyki. Z takiego dokumentu korzystają od dawna adwokaci, sędziowie i urzędnicy – dodaje.
Resort edukacji narodowej uspokaja.
– Projekt rozporządzenia MEN w sprawie oceniania nauczycieli został dołączony do projektu ustawy skierowanej do Sejmu. Konieczność taka wynika bowiem z przepisów regulujących procedury legislacyjne – mówi Anna Ostrowska, rzecznik MEN.
– Stanowi on wstępny, poglądowy projekt rozporządzenia, wskazujący jedynie kierunek zmian, a nie gotowe rozwiązania – dodaje.
a liczniku ruchu kadrowego prowadzonym przez ZNP widać, że pracę straciło prawie 6,5 tysiąca nauczycieli. Aż 12 771 nauczycieli ma niepełny etat. Zwiększyła się liczba tzw. nauczycieli objazdowych, czyli tych, którzy by uzupełnić etat, muszą pracować w przynajmniej dwóch szkołach
Związek Nauczycielstwa Polskiego podał najnowsze dane dotyczące pracy nauczycieli w pierwszym roku reformy edukacji. Poprzednie dane – z czerwca 2017 roku – tworzone były na podstawie wstępnych arkuszy organizacyjnych dla szkół. Wtedy ZNP szacowało, że pracę straci 9 702 nauczycieli, a kolejne 22 tysiące będzie miało ograniczony etat, czyli ich dochody się wyraźnie obniżą (wśród nich 1 300 miało pracować na mniej niż pół etatu).
Minister Anna Zalewska podważała te szacunki. Twierdziła, że nie uwzględniają ruchu kadrowego, którego szczyt przypadnie na sierpień i wrzesień. Zapewniała, że rzetelne informacje poznamy po stworzeniu aneksów do arkuszy organizacyjnych.
Aneksy z końca września już są znane. Wiadomo teraz, że pracę straciło 6 492nauczycieli.
To wprawdzie o ok. trzy tysiące mniej niż szacowano w czerwcu, ale dane są niepełne – pochodzą tylko z 70 proc. placówek edukacyjnych.
Reszta odmówiła przesłania danych – mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz podczas konferencji prasowej 9 października 2017.
Broniarz podkreśla, że liczba zwolnionych drastycznie przewyższa średnią zwolnień z ostatnich 10 lat, więc nieprawdziwy jest argument minister edukacji Anny Zalewskiej, że zwolnienia są skutkiem niżu demograficznego i mniejszej liczby uczniów, a nie skutkiem deformy.
Na liczniku ruchu kadrowego w szkołach prowadzonym przez ZNP widać też, że ponad 9 tysiącom nauczycieli, którym groziła redukcja etatu, udało się dobrać godziny do pełnego pensum. Ale aż 12 771 nauczycieli ma niepełny etat. Zwiększyła się liczba tzw. nauczycieli objazdowych, czyli tych, którzy żeby uzupełnić etat, muszą pracować w przynajmniej dwóch szkołach. Jest ich aż 5 286.
Dodatkowo wiadomo już, że:
- 2 334 nauczycieli przeszło na emeryturę;
- a 600 osób przeszło w stan nieczynny.
Sławomir Broniarz zwrócił uwagę, że to dopiero pierwsza fala zwolnień. Kolejne – większe – będą w dwóch kolejnych latach. W 2019 – gdy gimnazja zostaną ostatecznie zlikwidowane – ZNP spodziewa się najbardziej dramatycznej sytuacji. Dlatego w ocenie Broniarza konieczne jest podjęcie działań osłonowych – by nauczyciele, którzy tracą pracę mieli czas i środki na uzupełnienie lub zmianę kwalifikacji.
Zupełnie inny scenariusz kreśli minister Anna Zalewska. Z jej wyliczeń wynika, że pracy dla nauczycieli przybędzie. W ciągu dwóch najbliższych lat ma to być 10 tys. nowych etatów. Jednak te wyliczenia są mało wiarygodne. Jeszcze w styczniu 2017 roku pani minister deklarowała, że w związku z reformą „żaden nauczyciel nie straci pracy”. W roku szkolnym 2017/2018 miało przybyć nawet 12 tys. miejsc pracy.
OKO.press w artykule Wycinka nauczycieli pokazało, że kalkulacje minister Zalewskiej były oparte na złych danych oraz nie uwzględniały reakcji nauczycieli i rodziców zaniepokojonych zmianami organizacyjnymi
Obniżenie wieku emerytalnego – skutki dla stosunku pracy
Od 1 października 2017 r. powszechny wiek emerytalny został ponownie ustalony dla kobiet – 60 lat, zaś dla mężczyzn – 65 lat. Sprawdź, jak nowe regulacje wpłyną na sytuację nauczycieli, którzy mają prawo do emerytury bez względu na wiek oraz pracowników objętych ochroną przedemerytalną.
Obniżenie wieku emerytalnego – skutki dla nauczycieli
Obowiązujący od 1 października 2017 r. powszechny wiek emerytalny wpłynie na sytuację nauczycieli, którzy nabyli prawo do emerytury na podstawie art. 88 Karty Nauczyciela a jeszcze nie skorzystali z tych uprawnień. Emerytura ta dotychczas była obliczana na tzw. starych zasadach, a więc z uwzględnieniem okresów składkowych i nieskładkowych. Emerytura obliczona w taki sposób była zwykle dużo korzystniejsza niż emerytura obliczona na tzw. nowych zasadach, a więc np. emerytura powszechna. Warunkiem przejścia na emeryturę z art. 88 Karty Nauczyciela obliczoną na tzw. starych zasadach jest przejście na nią przed osiągnięciem powszechnego wieku emerytalnego.
Nauczyciele, którzy chcą skorzystać z emerytury nauczycielskiej bez względu na wiek na starych zasadach muszą przejść na nią przed osiągnięciem odpowiednio 60 lub 65 lat. W przeciwnym razie zostaną ona naliczona na tzw. nowych, mniej korzystnych zasadach.
Ustawodawca przewidział jednak w tym zakresie przepis przejściowy, zgodnie z którym przejście na emeryturę z art. 88 Karty Nauczyciela obliczoną według tzw. starych zasad będzie możliwe dla nauczycieli, którzy w okresie do 31 sierpnia 2018 r. osiągną wiek wynoszący 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn – pod warunkiem, że złożą oni wniosek o emeryturę w terminie do 31 sierpnia 2018 r.
Obniżenie wieku emerytalnego – skutki dla pracowników niepedagogicznych
Osoby zatrudnione w szkołach na podstawie Kodeksu pracy także odczują zmianę przepisów. Ustalony powszechny wiek emerytalny wpływa bowiem na okres objęcia tzw. ochroną przedemerytalną, czyli okres, w którym ograniczona jest możliwość zmiany warunków pracy i zwalniania pracowników. Ochrona przedemerytalną zwykle obejmuje 4 lata przed osiągnięciem spodziewanego wieku emerytalnego, jeśli z jego osiągnięciem pracownik ma prawo do emerytury.
Przepisy przejściowe przewidują jednak dodatkowe rozwiązania w tym zakresie:
1) pracownik, który rozpoczął wiek ochronny jeszcze na dotychczasowych zasadach (czyli licząc 4 lata wstecz od wydłużonego wieku emerytalnego) – zachowa ochronę do upływu 4 lat liczonych od jej rozpoczęcia, mimo że jego wiek emerytalny zostaje obniżony. A zatem w wielu przypadkach wiek ochronny będzie wykraczał poza wiek emerytalny;
2) jeśli pracownik nie rozpoczął jeszcze przed październikiem 2017 r. okresu ochronnego, ale nowy obniżony wiek emerytalny osiągnie szybciej niż w ciągu 4 lat od 1 października 2017 r. – jego ochrona przedemerytalna zacznie się 1 października 2017 r., a skończy odpowiednio po 4 latach, czyli 1 października 2021 r.
- Ustawa z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2017 r., poz. 1383) – art. 24.
- Ustawa z 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (Dz.U. z 2016 r., poz. 1666 ze zm.) – art. 39.
- Ustawa z 16 listopada 2016 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2017 r., poz. 38) – art. 21, art. 28, art. 29.